Do tego jego "bondy" lubię najbardziej, jak zresztą większość jego filmów. Roger - 150lat!
i najbardziej głupie :/ Przed chwilą dla przypomnienia obejrzałem Człowieka ze złotym pistoletem i mamy amerykańskiego Bonda, jego nemezis z trzema sutkami i przygłupim karłem pomocnikiem, rudego amerykańskiego wieśniaka - policjanta i latające AMC.
W ten sposób można wszystko skomentować jako "głupie" - to tylko kwestia interpretacji. Tym się różnią Bondy od zwykłych filmów akcji, że są robione z przymrużeniem oka. Po co mi 007 który niczym się nie różni od innych bohaterów kina akcji????
Cóż dla mnie nie :-) Prawdziwych Bondów jest dla mnie tylko 3
-Sean Connery (szczególnie w "Dr.No" "Never say never again" i kultowym "Goldfingerze")
-Pierce Brosnan (Bond mojego dzieciństwa)
-Daniel Craig
i jeszcze Dalton się łapie. Moore był dla mnie jednym z największym błędów w historii wszystkich filmów o 007 i obok George'a Lazenby najgorszym Bondem. Stylem gry i zachowaniami przypomina mi w Bondach Jima Carreya, którego też nie trawię. Szkoda że roli Bonda w "Żyj i pozwól umrzeć" nie przyjął Burt Reynolds albo Steve McQueen bo byli brani pod uwagę. Reynolds nawet dostał propozycje ale odmówił bo uważał że Bonda powinien grał brytyjski aktor. Connery IDEALNIE łączył poczucie humoru z byciem agentem z licencją na zabijanie a Moore zrobił z tego komedie familijną. Niektóre filmy nawet mi się podobały i śmieszyły ale on sam jako Bond mi się kompletnie nie podobał. W dodatku był do tej roli za stary. Connery w ostatnich swoich Bondach też nie wyglądał młodo ale bronił się grą aktorską (a w nieoficjalnym "Never..." było nawet to wyjaśnione że jest już dojrzalszy). Kończąc... Nie trawię go ani jako Bonda ani też specjalnie jako aktora.
Nie wiem co było błędem dla ciebie, ale dla mnie Roger był najlepszy, jedyny i niepowtarzalny.. To on stworzył legendę tej serii, to o nim sam pomysłodawca mówił, że tak sobie wyobrażał 007, po trzecie to on grał najczęściej agenta 007 (popyt, podaż, chyba nie muszę tłumaczyć co to znaczy), po czwarte to dzięki Niemu 007 różnił się od pospolitych sensacji (typu Craig) , Po piąte Roger miał grać wcześniej, od początku, tylko nie miał wolnych terminów itp, itd. Kocham Bondy z Rogerem, jest mi cholernie źle z tym, że umarł, i choćby cały świat uważał inaczej, to wisi mi to kompletnie, bo ja będę oglądał Bondy z Nim, bo sprawia mi to przyjemność. cholernie lubię oglądać właśnie te z Nim.
Masz prawo. Ale nie jest to też pewne że Moore byłby pierwszym Bondem. Miał na to DUŻĄ SZANSĘ ale nie wiadomo... Ian Fleming najchętniej chciał żeby Bondem w "Doktorze No" był David Niven bo uważał że żaden aktor nie ma w sobie tyle anglika co on ;-). Też nie cieszę się że umarł ale najbardziej wiernymi książkowemu pierwowzorowi byli Timothy Dalton i Daniel Craig. Będę poprawiał zawszę że Moore jest rekordzistą bo obaj z Connerym grali Bonda 007 razy i nie obchodzi mnie że "Never say never again" jest nieoficjalną częścią. Connery jest dla mnie ideałem ale niektóre Bondy z Moorem lubiłem (np "Live and let die") co nie zmienia faktu że nie był on moim ulubionym odtwórcą tej roli ale to tylko kwestia gustu. Szkoda mi go.
To kwestie osobistych upodobań. Niven był fajnym aktorem, ale nie na Bonda, Connery też OK, bardzo go lubię, ale nie miał tego niesamowitego czaru co Roger. Brosnan szedł śladami Rogera i dlatego u mnie jest na drugim miejscu. Co do ostatniego filmu z Connerym to widać było, że pomimo, iż Roger był 3 lata starszy, to w Zabójczym widoku wyglądał duuużo lepiej. Oczywiście to moje prywatne opinie, ale do końca życia ich już nie zmienię, bo piszę to co czuję,
Mam podobne odczucie Moore i Brosnan uosabiaja najlepiej cechy prawdziwego brytyjczyka dzentelmena, elegancki, uprzejmy, szarmancki, rozmiekczajacy swoja salonowa sztywnosc spojrzeniem z nad wyraz inteligentnym i celnym humorem.
Prawdziwy książkowy Bond jest twardy a taki jest Connery :-) W "NSNA" jego poważny wygląd był uzasadniony a u Moore'a w "Zabójczym widoku" nie. Poza tym Connery jest wszechstronniejszym aktorem (i z Oscarem) a Moore zawszę grał niemal podobną postać w każdym filmie. Poza tym po prostu go nie lubiłem mimo kilku filmów z nim ale to moje zdanie i skończmy dyskusje :-)