JANUSZ KAMIŃSKI okazał się chybiony, jego zdjęcia nie miały epickiego oddechu (kto by pomyślał!... po tak udanej "Wojnie światów")
a DEAN CUNDEY to "PARK JURAJSKI"
"HOOK"
"APOLLO 13"
"WIELKA DRAKA W CHIŃSKIEJ DZIELNICY"
"UCIECZKA Z NOWEGO JORKU"
i wiele wiele innych filmów.
Nie zardzewiał, szkoda, że Spielberg o nim zapomniał, tak jak zresztą o
ALLENIE DAVIAU
(ten zrobił mu zdjęcia do "IMPERIUM SŁOŃCA", "KOLORU PURPURY", "E.T.")
Obaj są świetni i aktywni!
Sporo przesadziłeś z tym 'chybionym' i 'wyborem'.
Odnośnie tego drugiego, to obaj panowie pracują od kilkunastu lat i nie zanosi się na zmiany. Co więcej obaj są zadowoleni z efektów swoich starań, więc o wyborze nie ma mowy, gdyż obaj panowie są świetnymi przyjaciółmi.
Mnie również zawiódł Kamiński, ale mówienie o 'chybieniu' jest przesadą. Najgorzej sytuacja miała się w pomieszczeniach: gubił bohaterów w pomieszczenia, używał zbyt uwydatnionego światła, płaskie kolory. Za to wyśmienicie spisał się w scenach akcji: płynna kamera, wyśmienicie dobrane kolory, odpowiednie tempo. Na największą pochwałę zasługują sceny walki na samochodach, na mrowisku i sekwencja otwierająca film.
Kamiński to jeden z najwybitniejszych operatorów. Tutaj zgubiło go dążenie do nawiązania do poprzednich części(sceny bardziej statyczne). Jednak całość obrazu się nie komponowała ze względu na poróżnienie stylistyczne i poziomowe w tych dwóch aspektach. O wiele lepiej byłoby, gdyby Spielbergowi nie zależało na wpisanie się w konwencję poprzednich projektów.