Dla tego filmu założyłem konto na filmewbie. Jestem pod ogromnym wrażeniem: zdjęć, scenografii, gry aktorskiej i przede wszystkim scenariusza.
Ja obejrzałam na APF po raz trzeci, ale teraz z o wiele większym zrozumieniem - choć wciąż nie do końca;) Znakomite 10/10
I ja sie melduje, potwierdzam, ze wrocic do filmu trzeba bedzie, głównie z tego względu, ze przy tym moim pierwszym, wczorajszym razie odbieralam go przede wszystkim jako pierwszej klasy komedię, a ze jestem milosniczka filmów kostiumowych, totez w klimat wpasowalam sie jak najchetniej. To co mi sie teraz narzuca jako wspominka, to genialny Franciszek Pieczka jako szurniety Oswaldo i motyw z Hiszpańska Inkwizycja, ktorej nikt sie oczywiscie nie spodziewa i ktora trzeba wyganiac z izby, bo jeszcze nie jej pora:D w kazdym razie zachować głowę przy 5. Godzinie siedzenie w fotelu nie bylo łatwo, a tu przeciez moc ukrytych treści czeka. B. tw plejada gwiazs mnie rozwala, jakbym oglądała akcje społeczną przeciw bezrobociu w szeregach polskich aktorów.
Hiszpańska inkwizycja była świetna, już chyba wiem, skąd Monty Python czerpał swoje inspiracje.
To klepnięcie Alfonsa Van Worden w głowę świętym obrazkiem na trzonku przez jednego z inkwizytorów było rzeczywiście jak z Monty Pythona. Zamroczyli go świętością :)
I ja tez wczoraj widzialem w Knh :) Świetna jakość po rekonstrukcji i do tego na takim duzym ekranie - cudo moc bylo tam byc :). Sam film widzialem juz 2 raz, zrobil jeszcze wieksze wrazenie niz za pierwszym razem. Az podnioslem ocene do maksymalnej. Wiecej zrozumialem, ale dalej nie wszystko, takze to nie byl na pewno moj ostatni seans tego filmu.
Uważaj. To nie jest taki sobie zwykły film. Znam gościa, który ogląda go na okrągło od początku do końca. Uważa że to jest prawdziwe życie, a reszta obok nas to tylko złudzenie. Zresztą sam mam dziwne myśli kiedy go oglądam :)
Oglądałem wczoraj ten film po raz trzeci. Dzisiaj zacząłem czytać książkę, i choć dopiero kilka pierwszych rozdziałów, to mam wrażenie jakbym czytał scenariusz filmu. Krótko mówiac: bardzo wierne odzwierciedlenie książki, aż powiem wprost: nie wiem czy jest sens czytać dalej, bo wszystko już wiem z filmu i zastanawiam się czy lektura wniesie cokolwiek nowego :P Czytam też ostatnio Księgę Tysiąca i Jednej Nocy i są to nieco podobne historie. Podejrzewam, że Potocki się nimi w jakiejś mierze inspirował. :)
Czytałem książkę. Film nie jest wiernym odzwierciedleniem książki bo musiałby wtedy trwać kilkanaście godzin. Pomija wiele wątków i opowieści, w których można się zgubić. W jednej z nich jest nawet wyjaśniona w sposób przystępny teoria rachunku różniczkowego:) Ten Potocki był niesamowity. Ale trzeba przyznać że scenarzysta wybrał jak najlepiej. Oprócz nieuniknionych skrótów najważniejszą różnicą jest zakończenie. W książce jest logiczne wytłumaczenie wszystkich przygód Alfonsa Van Worden. Natomiast w filmie pyta on Szejka Gomelezów : "A teraz kiedy już wszystko wiem, powiedzcie mi, ale naprawę: KIM JESTEŚCIE?" I na to pytanie nie otrzymuje odpowiedzi. Właściwie nie wiadomo czy to wszystko się wydarzyło, czy rzeczywistość jest pomieszana ze snem, czy może Alfons Van Worden jest szalony. I to zakończenie, ta nie rozwiązana tajemnica odpowiada mi bardziej.
Gra aktorska super i charakteryzacja też... Widziałem go wczoraj po raz pierwszy... I nie zrozumiałem tego filmu, w większości czasu dłużył mi się i mam wrażenie, że został nakręcony tylko po to aby pomieszać widzowi w głowie, nie dopatrzyłem się w tym filmie większego sensu. Istny bałagan jak dla mnie... O co chodzi w tym filmie, po co te sceny są powiązane ze sobą??? Naprawdę chciałem dać szansę temu filmowi... Duża część widzów wyszła z kina po ponad godzinie... Byłem twardy! ;]
Po co te sceny są powiązane ze sobą? Jak by ci to wytłumaczyć; bo osoby w nich występujące są też ze sobą w jakiś sposób powiązane. A te sceny są jakby odzwierciedleniem wszystkiego co może zdarzyć się w życiu. Od niewytłumaczalnych zjawisk (przygody Alfonsa Van Worden) przez tragikomedię (historia Frasquetty Salero i jej męża) i czystą komedię (historia miłości Lopeza Soarez). A że filmu nie zrozumiałeś, trudno. Może kiedyś zrozumiesz ... a może nigdy. Zresztą nie musisz się tym przejmować. Moim zdaniem Rękopisem fascynują się osoby mające coś nie całkiem tak z głową i trochę chorą wyobraźnię. Żeby się tu nikt nie obraził to siebie tez za takiego uważam :)
No kurcze ;] nie mam problemów ze zrozumieniem filmów, ale w tym mi coś nie poszło ;] a po tylu latach jakoś nie zatęskniłem za tym aby zobaczyć ponownie... Dzięki za wyjaśnienie ;]
Zabawne, trzy lata później prawie tego samego dnia ja również kilka godzin temu widziałem ten film na Akademii Polskiego Filmu :)
witam , wiem że to dużo czasu ale jak obejrzeć ten film na akademi polskiego filmu?
film mial rozmach proszę wzisc poprawkę ze powstawal 18-19 lat po wojnie w zrujnowanej polsce na której była żelazna łapa ploretariatu.. ..ja koncowke tej szarzyzny niestety pamietam i skad oni wzieli w 1964 roku tyle srodkow na film w hiszpani tego nie moge pojac.
Film nie był kręcony w Hiszpanii, ja przynajmniej rozpoznałem te skały jak Ojcowski Park Narodowy, A także np. pergolę we Wrocławiu.
nie przejmuj się Hiszpanie też byli zdziwieni bo byli pewni że to było kręcone u nich, tylko się zastanawiali jak to się stało że nikt nie zauważył ekipy filmowej ;) serio
Co tu dużo mówić, Arcydzieło i film wybitny. Bije na głowe prawie wszystkie filmy zachodnie o tej tematyce (Incepcja itd.) No może poza Gabinetem Doktora Caligari. Ale tak czy inaczej jest to dowód na to że Polskie kino było kiedyś wielkie