Trzeba trzymać te nerwy na wodzy , żeby się nie pochlastać z powodu ogromu bzdur w tym filmie.
Po co to komu ? Dla dzieci ? To radziłbym inną tematykę.
Dla dorosłych ? To liczba bzdur w tym filmie jest doprawdy gigantyczna !!!!!
Ale gdyby to zakwalifikować jako komedię .... ?
...zauwazylem ze wiekszosc szuka idealnej spojnosci, logiki i "sensu" w filmach, ktore maja jedynie cieszyc oko i ucho :) film akcji ma lamac wszystkie te zasady a im bardziej nieprawdopodbne tym lepiej hehe
a ciekawe czy zauwazyles ze film byl "na faktach" ;]]
a po drugie jestem ciekaw czy kazdy film oceniasz patrzac po ilosci bledow w nim.. znajac zycie to jak jestes fanem szybkich i wscieklych to bledow w nim nie widzisz ;]]]
mylisz się....
Lubie bajki w filmach, ale to jest kompletne przegięcie.
Film ma dostarczać rozrywkę. Ten w/g mnie dostarcza informację że reżyser i scenarzysta mają widzów za kompletnych debili.....
to na 1 powinienes tez ocenic szybkich i wscieklych 7
bo tam to rezyser i scenarzysta sie chyba z .... na glowe zamienil.
Wszyscy sie do siebie strzelaja nikt nie ginie, oko boga zerzniete z innego filmu. A bohaterow zranic moze jedynie bójka bo spadajac ze skarpy nic im sie niedzieje... skaczą po autobusach .. a jak gruz leci im na leb to zyja dalej.
Ludzie pewnie ogladali ten film z litosci do Paula bo gra aktorów mega zenujaca , i az dziw ze oni jak zobaczyli ten film na premierze ze nie spalili sie ze wstydu jakich blaznow z siebie zrobili;] i tam to dopiero widzow maja za debili totalnych.
trzeba być sporym ignorantem aby nie móc odczytać puszczonego oka do widza. Czy naprawdę każdy kto pisze na forum podobne opinie wziął ten film na serio?
Współczuję, pewnie bolało jak oglądałeś.
To parodia. Fińska parodia.
Obejrzyj "Rare Export", to inny przykład takowych parodii.
https://www.youtube.com/watch?v=rg7xbeiZf5I
https://www.youtube.com/watch?v=uMqMN9Bo0IE&list=PLsIF1Xvnu7leTDcG4u5sl6UpV3pOe5 pUz&index=2
Oczywiście nie oznacza to dobrej produkcji.
Jeżeli coś kładzie ten film to z pewnością jest to postać dziecięca. Ten wiejski głupek parodiujący tych wszystkich amerykańskich bohaterów...
Zgadzam się ze zdaniem przedmówcy, choć przed ale postawiłbym przecinek. A poważnie...
Dla mnie jest to całkiem przyjemna parodia amerykańskiego kina akcji z jednej strony, a z drugiej - film ten ma coś z poetyki Pippi Langstrumpf, oczywiście w tej starej wersji. Kulminacyjna scena w której bohater-ni to dziecko, nie to mężczyzna pokonuje czarny charakter uderzeniem strzały jest genialna, mistyczna. To słabość, która jest siłą. To tzw. palec boży. Nie doceni tego widz wychowany na filmach w których bohater wygrywa siłą swego ego czyli na klasycznym sensacyjnym kinie amerykańskim. Dla takiego widza życie jest sceną poza którą nic już nie istnieje. Nie ma Boga, nie ma doskonałości, nie ma dla niego Jedności człowiek-natura-Bóg. Są tylko mięśnie i intelekt. Tymczasem tu, tak jak i w prawdziwym życiu, prezydent jest idiotą, bo takim być powiem by wszystko skończyło się sukcesem. Chłopak jest słaby, bo taki też być powinien. Nad wszystkim czuwa boży dyrygent, by w decydującym momencie odłamek przesunął się o te dwa milimetry. Czy w waszym życiu nigdy nie było podobnego zdarzenia? Czy nie spotkaliście nie z czymś podobnym, gdy przypadkiem stało się coś doskonałego? To właśnie jest mistyka. Nie mogę nie polecić tu lektury jednej z moich ulubionych książek - Zen w sztuce łucznictwa Eugena Herrigella - bo skojarzenie jest tu oczywiste. To książka o sztuce w której sztuką niczego nie okażesz. Łuk to w ogóle piękna sprawa... Jest na najstarszych rysunkach na skalnych. Aniołki wypuszczają strzały miłości. To też warto docenić w tym filmie - odwołuje się on do pierwotnego piękna myśliwstwa, do łucznictwa. Czy rzeczywiście istnieje ono jeszcze gdzieś na krańcach Finlandii? Osobiście wolę polować z aparatem fotograficznym, dodam by nie być źle zrozumianym.
Słowem film wedle mnie zupełnie niesłusznie zmieszany z błotem na forum filmwebu. Ciekawa mieszanka kina przygodowego i parodii. Okazuje się, że Finowie nie tylko wódę chlają, ale też dobre książki i filmy mają.
Sorry, jeszcze słowo, jeszcze jedno mnie zachwyciło w tej decydującej scenie. Gdy bohaterowie dopływają do Air Forse One i wchodzą na górny pokład, prezydent mówi: "teraz jesteśmy bezpieczni". Absurdalna sytuacja. Coś tam mruga, iskrzy. On naprawdę jest przekonany o tym, że jest bezpieczny. To, że zmieniła się zupełnie sytuacja, że samolot leży w jeziorze, że nie strzegą go myśliwce itd. w ogóle do niego nie dociera. Żyje swoim wyobrażeniem bezpieczeństwa. O takim zachowaniu pięknie pisał Beniamin Lee Whorf w książce Język, myśl i rzeczywistość. Potem to katapultowanie się - zwrot z beznadziejnej sytuacji do ratunku dzięki prezydentowi - i ten strzał z wiarą, który dosięga celu nie przez siłę, a przez wiarę właśnie. Wiara góry przenosi więc czemu nie miałaby przenieść odłamek? Wygrali, bo prezydent miał minimum inteligencji w decydującym momencie, a chłopak miał minimum siły do napięcia łuku.