"Co robimy w ukryciu" to przemyślana produkcja oparta na licznych nawiązaniach do popkulturowych motywów. Jest to obraz pełen świeżości i niewybrednego humoru, który rozbawi niemalże każdego
Motyw wampiryzmu niejednokrotnie trafiał już na ekrany w tej czy innej konwencji. Wydawać by się zatem mogło, że temat tak bardzo oklepany, podejmowany po raz wtóry, nie jest w stanie zaprezentować już niczego ciekawego. Tymczasem nowozelandzki duet reżyserski Jemaine Clement-Taika Waititi pokazał świeże i kreatywne podejście do krwiopijców.
Na przedmieściach Wellington w Nowej Zelandii stoi z pozoru zwykły dom zamieszkiwany przez co najmniej niecodziennych współlokatorów. Na początku poznajemy wytwornego i pedantycznego Viago (Taika Waititi), który oprowadza ekipę filmową po domu. Po kolei przedstawia nam swoich współlokatorów – entuzjastę nabijania ludzi na pal Vladislava (Jemaine Clement), awanturniczego i niesfornego Deacona (Jonathan Brug) oraz wyglądającego niczym Nosferatu seniora wampirzego rodu, Petyra (Ben Fransham). Ekipa filmowa towarzyszy im w codziennym życiu, ukazując ich osobliwe zwyczaje, waśnie i przyziemne problemy.
Konwencja mockumentu przyjęta przez Clementa i Waititiego doskonale się sprawdziła. Oto mamy czterech bohaterów, którzy z racji wieku są nieco oderwani od rzeczywistości. Podglądani w codziennym życiu przez oko kamery okazują się zwykłymi gośćmi, których życie niewiele różni się od ludzkiego, borykają się bowiem z zupełnie przyziemnymi problemami. W wampirzym domostwie nie obywa się więc bez kłótni o sprzątanie – w zlewie pełno jest zakrwawionych naczyń, po domu walają się kości, a ulubione meble pełne są plam. Również dobór stroju staje się skomplikowany, kiedy nie ma się odbicia w lustrze, a przecież nasi bohaterowie prowadzą bujne życie nocne, które przynosi kolejne zabawne perypetie – ot, chociażby problemy z wejściem do klubu bez zaproszenia czy też ustawki z wilkołakami. Życie krwiopijców zostaje jednak zachwiane z powodu pojawienia się pośród nich nowego towarzysza, Nicka (Cori Gonzalez-Macuer).
"Co robimy w ukryciu" to przemyślana produkcja oparta na licznych nawiązaniach do popkulturowych motywów. To obraz pełen świeżości i niewybrednego humoru, który rozbawi niemalże każdego widza. Prozaiczne problemy i perypetie przedstawione są w sposób groteskowy. Parodia znanego wszystkim wizerunku wampira powoduje prawdziwe salwy śmiechu. Jednocześnie Clement i Waititi nie popadli w przesadę z ilością żartów. Zabawne dialogi pełne ironii i sarkazmu nie są nachalne, fabuła pozostaje nieskomplikowana, a akcja filmu toczy się dynamicznie. Realizacja produkcji zasługuje na wyróżnienie – scenografia i kostiumy dobrane zostały adekwatnie do nastroju kina grozy, a sama muzyka doskonale kontrastuje z oprawą wizualną.