Przed Wami kolejna porcja filmów, które warto obejrzeć w trakcie najbliższych dni spędzonych w domu. Po najciekawszych horrorach, komediach i serialach science fiction proponujemy pięć produkcji spod znaku feel-good movie dostępnych w serwisach streamingowych i wypożyczalniach VOD. Każdy z nich to filmowa pigułka na poprawę humoru. ***
Na pierwszy rzut oka historia dwóch śmiertelnie chorych mężczyzn w podeszłym wieku nie wygląda jak materiał na feel-good movie. Jeśli jednak stanowisko reżysera piastuje twórca kultowego
"Kiedy Harry poznał Sally", a przed kamerą popis dają tacy giganci ekranu jak
Jack Nicholson i
Morgan Freeman, wątpliwości znikają.
"Choć goni nas czas" to rozgrzewająca niczym herbata z prądem opowieść o tym, że nigdy jest za późno, by spełnić marzenia i naprawić dawne błędy, a pieniądze nie dają szczęścia, gdy nie można się nimi podzielić z bliskimi. Twórcy filmu przypominają: skoro wszystkich nas wcześniej czy później czeka spotkanie z ponurym żniwiarzem, warto celebrować każdą chwilę podróży zwanej życiem.
Dla kogo? Dla tych, którzy pragną zwiedzić najbardziej malownicze zakątki Ziemi w towarzystwie Jacka Nicholsona i Morgana Freemana.
***
Jeśli autorem scenariusza i reżyserem filmu jest
Richard Curtis (
"Notting Hill", "To właśnie miłość"), wiesz, że zakończysz seans w dobrym nastroju. W
"Czasie na miłość" brytyjski autor kolejny raz w harmonijny sposób łączy śmiech i wzruszenia, snując historię podróżującego w czasie prawnika. Baśń
Curtisa to po trosze czarująca komedia romantyczna, piękna opowieść o relacji ojca i syna, wreszcie hymn na cześć życia. Dodajcie do tego przebojową ścieżkę dźwiękową oraz kapitalne trio odtwórców głównych ról:
Domhnalla Gleesona,
Rachel McAdams i
Billa Nighy'ego. Czas na dobre kino!
Dla kogo? Dla fanów brytyjskiej komedii romantycznej.
***
Jak pisał nasz recenzent:
z komediodramatu Petera Farrelly'ego wychodzi się z uśmiechem od ucha do ucha, w głębokim przeświadczeniu, że świat – wbrew temu, co twierdził niegdyś Franz Maurer - jest do przyjęcia nawet na trzeźwo. Oscarowy
"Green Book" – historia drobnego cwaniaczka z Bronksu który wyrusza w tournee po kraju z ekscentrycznym czarnoskórym pianistą – to opowieść o przełamywaniu szkodliwych stereotypów, akceptowaniu własnych korzeni i potędze przyjaźni. Podróż w towarzystwie pary bohaterów dostarcza mnóstwo frajdy dzięki odtwórcom głównych ról:
Viggo Mortensenowi i
Mahershali Alemu. Od czasów
"Nietykalnych" żaden aktorski duet nie roztapiał widzowskich serc z równą skutecznością.
Dla kogo? Dla miłośników oscarowego kina oraz talentu Viggo Mortensena i
Mahershali Alego.
***
Bohaterowie komedii
Grega Berlantiego mogliby się podpisać pod słynnym aforyzmem
Woody'ego Allena: jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o swoich planach na przyszłość. Na stateczną Holly (
Katherine Heigl) i playboya Erica (
Josh Duhamel) niczym grom z jasnego nieba spada wiadomość o tragicznej śmierci swoich najlepszych przyjaciół. Jakby tego było mało, zmarłe małżeństwo powierzyło im w testamencie opiekę nad kilkumiesięczną córeczką Sophie. Choć zastępczy rodzice szczerze się nie znoszą, dla dobra dziecka muszą zawrzeć sojusz. Prowadzi to do serii czasem zabawnych, a czasem wzruszających sytuacji, w wyniku których Holly i Eric zrewidują swoje dotychczasowe priorytety, a także zrozumieją, że cały urok życia tkwi w jego nieprzewidywalności. Och, kino!
Dla kogo? Dla tych, którym pandemia koronawirusa pokrzyżowała życiowe plany.
***
Małżonkowie Pete (
Mark Wahlberg) i Ellie (
Rose Byrne) na co dzień zajmują się renowacją zrujnowanych domów. Remont generalny najgorszej rudery okazuje się jednak małym piwem w porównaniu z adopcją trójki rodzeństwa, których uzależniona od narkotyków matka trafiła do więzienia. Film
Seana Andersa pokazuje, że wychowanie dzieci to żmudna, pełna wyrzeczeń i zwątpień praca. Jeśli jednak włoży się w nią odpowiednio dużo serca i cierpliwości, z czasem przyniesie ona plony. Patrząc, jak bohaterowie walczą o podtrzymanie domowego ogniska, przekonacie się, że w rodzinie każda chwila triumfu warta jest dziesięciu poniesionych wcześniej porażek.
Don't give up, stay strong. Dla kogo? Dla tych, którzy z powodu przedłużającej się domowej kwarantanny zaczynają wspominać z rozrzewnieniem minione singielskie czasy.